pomiędzy tak różnymi częściami tego filmu. Każda z nich z osobna niesie ze sobą jakąś myśl, byłaby ciekawa, gdyby doczekała się rozwinięcia. Połączone ze sobą tworzą bałagan i irytację. Piękne ptaki stanowiące połączenie lub przejście do innej rzeczywistości. A każda z nich pokazuje niegodziwości i beznadzieję. Tak szczerze to film jednocześnie mnie rozczarowywał i usypiał. Ale zdjęcia piękne.
Myślę że jednak coś łączy oba segmenty. Protagonistka pierwszej części próbuje bezskutecznie wymierzyć sprawiedliwość (jako strażniczka prawa), a protagoniście drugiego segmentu udaje się uciec przed karą pomimo popełnionej "zbrodni" (zbawienie, oczyszczenie). Obie postacie się przemieszczają (czy Eureka to kino drogi? ;) ). No i oba światy są tak naprawdę w kontrze do siebie: współczesność daje dekadencki vibe, poczucie niepewności pomimo ułatwień technologicznych (problem z komunikacją, zepsute auto, wątek mniejszości etniczej). Drugi świat jest taki... Przyjemniejszy, nieprawdaż? Pomimo braku udogodnień technologicznych, bycia częścią tak naprawdę naturu, protagonista osiąga swój cel.